Na publikację swoich sensacyjnych odkryć Pavel Medvešček musiał czekać 42 lata!
Rys. Rafał Reyman
W 1956 roku Pavel Medvešček, młody nauczyciel plastyki z północnej jugosłowiańskiej republiki – Słowenii, odbył rozmowę, która zmieniła całe jego życie.
Dorastając w Dolinie Soczy, Medvešček nieraz słyszał, że w okolicznych górach żyją ludzie praktykujący dawne wierzenia Słowian. Mówiono, że zorganizowany kult “pogański” miał się dobrze jeszcze przed wybuchem I wojny światowej. Doniesienia te traktowano jednak raczej jako opowieści na wpół baśniowe. W 1956 roku Medvešček natrafił jednak na mężczyznę, który potwierdził mu, że w okolicy żyją ostatni słowiańscy rodzimowiercy. Wyjaśnił pobieżnie kilka terminów i dość szybko zakończył spotkanie. Dla młodego plastyka ta rozmowa zmieniła jednak wszystko. Odnalezienie starowierców stało się najważniejszym celem w jego życiu.
Trafienie pod właściwy adres zajęło mu następne dziewięć lat. Z początku został potraktowany nieufnie. Choć mieszkał w dolinie, raptem kilka kilometrów dalej, dla ludzi z gór był forešt – obcy.
W końcu udało mu się zdobyć zaufanie jednego z ostatnich słowiańskich “pogan”. Jego informator, Janez, zgodził się przekazać informacje na temat zwyczajów i wierzeń swojej społeczności. Postawił jeden warunek: ich publikacja nie mogła się odbyć przed tym, gdy półksiężyc obróci swoje oba rogi ku Ziemi. Uradowany Pavel natychmiast się zgodził i złożył uroczystą przysięgę według starego obyczaju. Dopiero wówczas dowiedział się, że wspomniane zjawisko wydarzy się dopiero w 2007 roku, za 42 lata!
Pavel, prowadzony opowieściami Janeza, odkrywał wierzenia praprzodków. Poznał najważniejsze święta, miejsca i obrzędy. Dowiedział się o strukturze wspólnoty i jej organizacji, która pozwoliła przetrwać jej w trudnych warunkach przez ponad 1000 lat. Janez polecił go również innym rodzimowiercom.
Medvešček poznał świat, który był całkowicie zapomniany, którego śladów archeolodzy doszukiwali się dotychczas w wykopaliskach: biżuterii i szczątkach ceramiki.
Był pierwszym, który miał możliwość wysłuchać prawdy sprzed dziesięciu wieków. Jego pracę przerwała niewyjaśniona śmierć informatora, właśnie w czasie, kiedy miał wtajemniczyć forešta w kolejne poziomy dawnej wiary. Pozostali współwyznawcy stanowczo odmówili dalszej współpracy ze względu na swoje bezpieczeństwo. Notatki Pavla trafiły do szuflady.
Kiedy wreszcie w 2007 roku Księżyc odwrócił rogi ku Ziemi, Pavel ponownie sięgnął do zapisków. Ich redakcja zajęła mu 8 lat. W końcu, w roku 2015, opublikował książkę Iz nevidne strani neba (Z niewidocznej strony nieba).
Jest to fenomenalny zapis rozmów z ostatnimi żyjącymi ludźmi praktykującymi słowiańskie obrzędy. W czasie prowadzenia tych wywiadów społeczność rodzimowierców była już na skraju wymarcia. Ostatnimi świadkami byli samotni mężczyźni. Wraz z ich śmiercią, zakończyła się historia wiary Słowian. W tym sensie, książka Medveščka jest więc opisem świata, który właśnie umiera. W rozmowach z rodzimowiercami Medvešček rysuje kolejne etapy tego upadku.
Dziś pracę Medveščka badają słoweńscy etnologowie, antropologowie i historycy. Jest pierwszym tak dokładnym zapisem wierzeń ludzi, którzy byli przecież i naszymi przodkami. Ukazuje religię Słowian jako kult sił natury, w którym świętymi miejscami są jaskinie, góry, skały i drzewa. Ta religia jest zaskakująco intymna, opiera się na obserwacji otaczającej przyrody, Księżyca i gwiazd. Fakt, że prosty rolnik, posiadający jedynie kilka klas szkoły podstawowej, potrafił w parę chwil przewidzieć, w którym roku rogi Księżyca obrócą się w stronę Ziemi daje do myślenia. Uderzające, że rozmówcy Medveščka upatrują przyczyn wymierania pradawnej wiary w utracie więzi ludzi z naturą. Koniec wspólnoty zaczął się bowiem tuż po I wojnie światowej, wraz z rozwojem w tej części Słowenii, społeczeństwa przemysłowego.
Zafascynowany odkryciem pracy Pavla Medveščka, postanowiłem umówić z nim wywiad. Niestety, dokładnie tydzień wcześniej, 23 października, odszedł na “niewidoczną stronę nieba”.
Nic nie wskazuje na to, by dziś żyły jeszcze osoby praktykujące pradawne słowiańskie obrzędy. Jeżeli tak, odprawiają je zupełnie skrycie. Pozostaje nam więc czekać, aż książka Pavla Medveščka zostanie przetłumaczona na polski. Kryje się w niej bowiem wiedza, która pomogłaby zrozumieć również naszą historię i nas samych.
Dlaczego czekać – przetłumaczyć!
🙂
Jeśli ja miałbym tłumaczyć, to trzeba by jeszcze długo poczekać 😉