Jak poznać tradycyjną kuchnię i wypić dużo wina. Listy ze Słowenii #33

11 września, 2021
przeczytasz w mniej niż 2 min.
IMG 20210903 130716

Nasz dziennikarz zdradza najlepsze miejsca, w których można poznać Słoweńców i ich kuchnię

Moja wieś na słoweńsko-włoskim pograniczu jest oazą spokoju. A nawet nudy. Przez środek wioski prowadzi asfaltowa droga, ale przyjezdni korzystają z obwodnicy w dolinie. Nie ma tu żadnych interesujących zabytków, nawet pozostałości średniowiecznego zamku zostały zabudowane i służą teraz jako szkoła podstawowa. Poza sąsiadami nikt się właściwie tu nie kręci. Jest pusto.

Do czasu.

Od piątku wszystko się zmieniło i teraz wioska przypomina parking przed Ikeą w sobotnie przedpołudnie. Samochody z włoskimi i słoweńskimi rejestracjami pozostawione są wzdłuż drogi, blokując wjazdy na posesje i zabierając miejsca mieszkańcom.

Widząc je, zastanawiałem się czym nasza miejscowość zasłużyła sobie na nagłą atencję gości z całej Słowenii i z zagranicy. Wszystko wyjaśniło się, kiedy minąłem dom z zawieszoną nad wejściem dębową deską z namalowanym czarną farbą napisem “Pri Mimici”. Ludowa muzyka dochodząca z podwórza była jasnym sygnałem, że po pandemicznej półtorarocznej przerwie na wieś wróciła “ósemka” (sł. osmica).

Osmica jest starym zwyczajem na słoweńsko-włoskim pograniczu. Wbrew temu co można przeczytać w Wikipedii, “osmice” spotykamy także poza płaskowyżem Kras. W Słowenii organizuje się je na obszarze Przymorza (sł. Primorje), obejmującym Kras, Istrię, Dolinę Vipavy oraz Wzgórza Gorycjańskie (sł. Goriška brda, wł. Collio).

Osmica oznacza jedno: niczym nieskrępowaną zabawę.

Nasz słoweński korespondent rozmawia z jednym z organizatorów osmicy.

Wszystko zaczęło się za panowania Karola Wielkiego (768 r. – 814 r.). Wówczas cesarz zezwolił chłopom na bezpośrednią sprzedaż nadwyżek wina własnej produkcji. Dyspensa była czasowa, a gospodarz prowadzący taką “promocję” musiał oznaczyć miejsce sprzedaży wiązanką z gałązek bluszczu. Przywilej prawnym dekretem potwierdził także cesarz Józef II w 1784 roku. Zezwolił on rolnikom na nieopodatkowaną sprzedaż domowego wina przez osiem dni w roku. Stąd wzięła się słoweńska nazwa “osmica”.

W socjalistycznej Jugosławii organizowania osmic zabroniono. Jednak zwyczaj przetrwał po włoskiej stronie granicy, by odrodzić się na terenie Primorja po uzyskaniu przez Słowenię niepodległości.

Obecnie prawo zezwala rolnikom na sprzedaż wina i innych domowych wyrobów dwa razy w roku przez dziesięć dni.

O terminie osmicy gospodarze decydują według własnych upodobań. By trafić na imprezę, wystarczy szukać wiązek z gałęzi bluszczu, jumbo plakatów o skromnym designie, zajętych miejsc parkingowych i nasłuchiwać dźwięków ludowej muzyki.

Osmica jest najlepszym sposobem na poznanie lokalnej kuchni i wina. Wino jest domowe i bezpretensjonalne. Zapomnijcie o etykietach i apelacjach. Wybór ograniczony do minimum: białe lub czerwone. Często leje się je do szklanek, w najlepszym wypadku do kieliszków z grubego szkła. A z jedzenia: domowe sery i wędliny, tradycyjne zupy, kiełbasa oraz sztrukle.

Przedpołudniem osmica przypomina zwykłą wiejską gospodę, gdzie można zjeść przyzwoitą “malicę”. Ale wieczorem lokal zmienia się w biesiadę z muzyką na żywo. Wówczas dzieje się magia: ludzie, którzy często widzą się pierwszy raz w życiu, śpiewają wspólnie stare ludowe pieśni, świat poza gospodą przestaje istnieć i pozostaje jedynie przeżywana właśnie chwila. No i kolejny dzbanek wina.

Damian Buraczewski Small 300x300

Damian Buraczewski

Ze Słowenią związany od 2011 roku. Prowadzi blog SlovVine.com wybrany Winiarskim Blogiem Roku 2019 magazynu Czas Wina. Jego teksty o Słowenii ukazały się na łamach Tygodnika Powszechnego, Tygodnika Przegląd i Czasu Wina.

2 Comments Dodaj komentarz

  1. Ten sam Cesarz, ten sam Przywilej, ale wygląda na to, że Osmica ma więcej (słowiańskiego?!) wigoru niż austriackie heurigery.

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

To też ciekawe