Jak ćwiczyć uważność? Wyłapując kadry z otaczającej nas rzeczywistości. Wystarczy aparat, ołówek i kartka papieru. Albo świadome spojrzenie
fot. Travel Magazine
Świat nam zadziwiająco często umyka. Zajęci codziennymi sprawami, przestajemy zwracać uwagę na to, co wokół. Być może dlatego tak lubimy podróże. Zmiana otoczenia często wymusza wzmożenie uwagi. Znów patrzymy wtedy na świat z zaciekawieniem. Czasem nawet z zachwytem.
W rzeczywistości jednak przecież nie trzeba do tego wyjeżdżać. Bywa, że nie trzeba nawet opuszczać własnego domu lub mieszkania. Wystarczy po prostu patrzeć. A jeszcze lepiej wziąć aparat lub ołówek i notes i wybrać się na poszukiwanie scen, które nas zainteresują. Nic tak nie służy pobudzaniu kreatywności. I uczynieniu z życia ciągu fascynujących zdarzeń.
12/52 – Miasto
Miasto jest kalejdoskopem nieustannie zmieniających się konfiguracji. Im większe, tym bardziej. Elementy układanki, które rezonują wzajemnie i których układ podlega ciągłej transformacji. Przesuwają się samochody, ktoś wchodzi lub wychodzi z bramy czy sklepowych drzwi, ludzie się mijają, zatrzymują w różnych punktach, tworzą geometryczne figury, kruche i po kilku sekundach rozpadające się, by za chwilę uformować się na nowo.
Będąc uczestnikami tego spektaklu, zazwyczaj nie zdajemy sobie z niego sprawy. Suniemy po znanych nam drogach, dążymy do celu, myślimy o czekających nas zadaniach, irytujemy się, gdy miejski krwiobieg na chwilę blokuje się, kiedy trafimy na korek, albo nie przyjedzie nasz autobus.
Fotografia uliczna jest jednym ze sposobów, by na chwilę wybić się z tej napędzanej rutyną ślepoty. Bierzesz aparat i krążysz po ulicach, mając tylko jeden cel: znaleźć i złapać moment, gdy wszystkie elementy układanki stworzą jakąś całość. Czasem śmieszną, bywa że smutną, a kiedy indziej po prostu frapującą.
Miasto przestaje być wtedy przepływem anonimowych ludzi, lecz księgą potencjalnych zdarzeń. Obserwujesz ludzi, architekturę i pojazdy, wszystko we wzajemnym układzie. Przewidujesz, co się za kilka sekund zdarzy. Patrzysz. Łapczywie się gapisz.
Albo znajdujesz punkt, w którym pozostajesz nieruchomo. Czaisz się niczym myśliwy na zwierzynę. Układasz w głowie obraz, w którym wszystko się komponuje i czekasz tylko na ostatni akord. Na kropkę nad „i”. Na to aż pojawi się coś – lub ktoś – dopełniając całości. Jak starsza kobieta, która przecina brukowaną, opustoszałą na moment uliczkę. Masz szczęście: jej sweter ma wzór idealnie korespondujący z kostką na chodniku, a głowa pełna siwych, niemal białych włosów tworzy wspaniały przyciągający wzrok punkt obrazu. W ciągu kilku sekund kompozycja się dopełnia, a ty jesteś tego świadkiem. Być może nawet to ty ją stworzyłeś – gdy jesteś uważny, stajesz się przecież artystą.