W Słowenii najpopularniejszym zwierzęciem nie są psy czy koty, lecz… pszczoły
Wrzesień nie kojarzy mi się już z początkiem szkoły. Odkąd mieszkam w Słowenii, jest to dla mnie czas winobrania.
Choć sam nie mam winnicy, to trudno jest przeoczyć zbiory. W winiarskich regionach panuje ruch jak w ulu. Po drogach kręcą się traktory z przyczepkami wypełnionymi gronem, a wsie spowija wszechobecny zapach rodzącego się wina.
Tak to już jest, że zapachy najmocniej przywołują wspomnienia. Zapach września przenosi mnie na pierwsze winobranie. Wybrałem się na nie niemal dekadę temu. Po skończonej pracy zaczęła się biesiada. Goście jedli lokalne specjały, młody ser w oliwie oraz domowe wędliny i popijali winem. Było już ciemno, ale śródziemnomorska noc wciąż ciepła. Grajek przygrywał na harmonii, a ludzie intonowali ludowe utwory. Szczególnie upodobali sobie nostalgiczną pieśń o starym pszczelarzu. Niczym zdarta płyta powtarzali ją niemal bez ustanku, wystawiając na próbę mój neoficki zachwyt nad Słowenią.
Pamiętam, że dziwiło mnie, że nie śpiewano nic o winobraniu, w końcu nawet hymn państwowy mówi o młodym winie. Okazało się jednak, że piosenkę o pszczelarzu znało najwięcej gości, którzy zjechali z całego kraju.
Kultura winiarska oczywiście jest w Słowenii obecna, ale nie na całym obszarze kraju. Są miejsca, gdzie nie znajdziemy winnic. Toregiony górskie, przede wszystkim Górna Kraina i Karyntia, zdominowane przez Alpy. Przez Słoweńców uważane są za kolebkę narodu. Samych siebie Słoweńcy postrzegają jako “alpejskich Słowian”. Na narodową tożsamość dużo bardziej wpływają góry niż morze. Tym co łączy wszystkie regiony Słowenii jest z kolei miłość do pszczół i miodu.
Narody czasem dzieli się na “kociarzy” i “psiarzy” w zależności od tego, które zwierzaki są chętniej wybierane jako domowi pupile. W Słowenii najpopularniejszym zwierzątkiem są… pszczoły.
W kraju działa około 10 000 zarejestrowanych pszczelarzy, a liczba pszczół osiągnęła środowiskowe nasycenie. Na założenie nowej pasieki potrzebne są specjalne pozwolenia, a w razie ich braku pszczelarzowi grożą wysokie kary. Kontrola liczebności rodzin jest potrzebna, ponieważ pszczoły miodne zaczęły wypierać ze środowiska inne owady zapylające, dla których nie starcza już pożywienia.
To ze Słowenii pochodzi jednak najpopularniejsza z ras pszczoły miodnej na świecie, pszczoła kraińska. Jest ceniona przez pszczelarzy ze względu na długowieczność i łagodność oraz odporność na chłód i choroby. Jeśli dodamy do tego przysłowiową pracowitość, to otrzymujemy portret, jaki Słoweńcy najczęściej sobie sami malują.
Pszczoła kraińska w czasie okupacji padła ofiarą nazistów niczym Kopernik. Hitler bardzo chciał wpisać ją na Volkslistę i uczynić z niej prawdziwie “aryjską” pszczołę. Na szczęście nazistowska propaganda nie zaszkodziła kraińce i pszczoła pozostała dobrem narodowym. Podobnie jak produkowany przez nią miód. Słoweński miód, miód leśny z Kočevje oraz śródziemnomorski z Krasu są chronionymi nazwami pochodzenia na terenie UE.
Słoweńskie Alpy są także kolebką nowoczesnego pszczelarstwa. Stąd pochodził Anton Janša, innowator i pionier pszczelarstwa.
Choć był akademickim malarzem, życie poświęcił pszczołom. Za swoje odkrycia został mianowany pierwszym nauczycielem pszczelarstwa w wiedeńskiej Szkole Pszczelarstwa i pszczelarzem cesarskiego dworu.
Do dziś w Słowenii używa się uli zaprojektowanych przez Janšę. Są to kolorowe bloki, które stawia się na przyczepach lub ciężarówkach i wywozi na pożytek. Chodząc po słoweńskich górach, z pewnością się na nie natkniecie. Oryginalne ule Janšy można podziwiać w jego rodzinnej podalpejskiej wsi, Breznicy – znajdują się w tamtejszym muzeum pszczelarstwa. Jako wykształcony malarz, Janša malował na ulach scenki inspirowane kulturą ludową. Przyozdabiane ule do dziś są znakiem rozpoznawczym słoweńskiego pszczelarstwa.
W Słowenii rozwija się także turystyka miodna, tzw. apiturystyka. Naspecjalnej stronie internetowej miłośnicy miodu mogą zaplanować podróż na słoneczną i bzyczącą stronę Alp. Do słodkiego zobaczenia!