Jak wydać fortunę na mandaty. Listy ze Słowenii #57

13 sierpnia, 2022
przeczytasz w mniej niż 2 min.
namiot w górach o zachodzie słońca

Każdego roku na turystów w Słowenii sypią się mandaty. Jak ich uniknąć?

fot. Kevin Ianeselli/Unsplash

Sezon turystyczny w pełni. Po dwóch „korona-sezonach”, tego lata ludzie z branży turystycznej nie mogą narzekać. Gości, zarówno ze Słowenii, jak i z zagranicy jest naprawdę dużo. W niektórych miejscach robi się tłoczno. Jezioro Bled, Piran i jaskinia Postojna stały się stałym punktem zagranicznych wycieczek. Kampingi są niemal zapełnione, co oczywiście powoduje wzrost cen. Niektórzy turyści postanawiają więc spędzić noc na łonie natury, zwłaszcza, że wysokie temperatury wręcz do tego zachęcają. Na wielu takich śmiałków czeka niestety przykra niespodzianka.

Otóż biwakowanie na dziko jest w Słowenii surowo zabronione i karane mandatem. A o wpadkę nietrudno, bowiem policja, straż gminna i parkowa chętnie podkręcają sobie statystyki kosztem zagranicznych gości.

Co roku twarze przebudzonych przez funkcjonariuszy biwakowiczów trafiają do serwisów informacyjnych, które tradycyjnie już robią materiał o noclegach poza polami kampingowymi. Koszt spania pod chmurką: 84 €.

Jednak nielegalne noclegi w porównaniu do kąpieli są naprawdę tanie. Turyści w Triglavskim Parku Narodowym pogórskich wędrówkach nie mogą oprzeć się wskoczeniu do polodowcowych jezior. Niestety, taka przyjemność jest destrukcyjna dla biotopu wodnych zbiorników. Złapani na gorącym uczynku, muszą sięgać głęboko do kieszeni. Co ciekawe przy nielegalnych kąpielach policja także łapie głównie zagranicznych turystów. Koszt: 1200-3000 €.

Nie dzieje się to bynajmniej z powodu polowania na obcokrajowców. Słoweńcy wiedzą po prostu, że kontrole w sezonie są częste, kary zaś srogie. To skutecznie chłodzi rozgrzane wakacyjnym żarem głowy.

Dotychczas najczęstszą przywarą turystów było unikanie opłat na autostradach. Od kiedy w Słowenii zlikwidowano bramki i wprowadzono winiety, Słoweńcy odetchnęli. Przy regularnym korzystaniu z płatnych dróg, winiety dały spore oszczędności, zniknęły również denerwujące korki przed szlabanami. Obcokrajowcy jednak często nie widzą sensu wydawania kilkunastu euro za krótki odcinek autostrady, który pokonywali w drodze do Chorwacji. Dlatego nierzadkim widokiem na autostradowych parkingach stały się samochody z obcymi tablicami, zatrzymane przez DARS (dyrekcję autostrad, zarządzającą siecią dróg płatnych). Z kronikarskiego obowiązku dodam, że najczęściej zatrzymane samochody miały niemieckie, austriackie lub włoskie tablice rejestracyjne.

O ile jeszcze rok temu, brak winiety uchodził niektórym płazem, to obecnie próba jazdy „na gapę” jest skazana na klęskę.

Od początku roku w Słowenii działa elektroniczny system winiet. Każdy samochód poruszający się po autostradzie jest automatycznie rozpoznawany. Jeśli winieta nie została wykupiona, program informuje najbliższy posterunek DARS. Koszt: 300 €.

Wysokie kary czekają także na turystów łamiących przepisy ruchu lotniczego. To nie żart. Turyści używający dronów, podlegają ograniczeniom wynikających z przepisów lotniczych. Nie jest przy tym istotna waga statku powietrznego. Nawet najmniejsze modele wyposażone w kamerę wymagają rejestracji w europejskim systemie. Kontrole przeprowadzają zarówno funkcjonariusze agencji lotnictwa cywilnego, jak i policja oraz straż gminna. Najwyższe kary zarezerwowane są dla pilotów łamiących przepisy w okolicach lotnisk oraz w miastach. Pilotować dronów nie mogą także obywatele Federacji Rosyjskiej, ponieważ niebo dla rosyjskich statków powietrznych zostało zamknięte w ramach sankcji UE. Koszt: do 2500 €.

Pozostaje jednak pewna sfera, której – inaczej niż w Polsce – mandat nie obowiązują. Spożywanie alkoholu w miejscu publicznym.

W Słowenii publiczne picie nikogo nie gorszy i nieważne czy mówimy tu o piwie, winie czy mocniejszych trunkach. Nie ma więc problemu, aby zorganizować sobie piknik podAlpami i rozkoszować się dobrym słoweńskim trunkiem. Byleby tylko wracać do domu transportem publicznym.

Napisz do autora tego tekstu:d.buraczewski@travelmagazine.pl

Damian Buraczewski Small

Damian Buraczewski

Ze Słowenią związany od 2011 roku. Prowadzi blog SlovVine.com wybrany Winiarskim Blogiem Roku 2019 magazynu Czas Wina. Jego teksty o Słowenii ukazały się na łamach Tygodnika Powszechnego, Tygodnika Przegląd i Czasu Wina.

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

To też ciekawe