„Poprzednie życie”, pełnometrażowy reżyserski debiut Celine Song, to osobista opowieść o alternatywnych życiach, przeznaczeniu i nie zawsze spełnionej miłości
Czy można ocalić to, co zniknęło w odległej przeszłości? Czy powrót do dawno przerwanych historii może być nowym początkiem? I czy powinien nim być?
Celine Song krąży wobec tych pytań, opowiadając historię koreańskiej pary: Na Young i Hae Tsung. W dzieciństwie byli nierozłączni, a szkolna przyjaźń wraz z dorastaniem powoli zaczęła się przeobrażać w rodzącą się miłość. Young, u progu dorosłości, emigruje jednak z rodziną do Kanady, Tsung zostaje wKorei. Dopiero po dwunastu latach odnajdują się dzięki mediom społecznościowym (ona zdążyła zmienić już imię na Norę i przenieść się do Nowego Jorku). Znajomość odżywa, tym razem dzieli ich już nie tylko ocean, ale też odmienny bagaż kulturowy i życiowe doświadczenia. Coraz bardziej zażyłe internetowe rozmowy nie prowadzą jednak do spotkania. To ma miejsce dopiero kolejne lata później, gdy Hae Tsung przylatuje do Nowego Jorku. Tyle że Nora jest już wtedy od dawna szczęśliwą mężatką.
W tym opartym na osobistych doświadczeniach, międzykontynentalnym „love story” Song stawia bohaterów w sytuacji, która nie pozwala na żadne idealne rozwiązania. Każdy potencjalny ruch niesie ze sobą zarówno zysk, jak i stratę.
Reżyserka w udany sposób ucieka jednak od sprawdzonych schematów, unikając domykania historii łatwymi do przewidzenia scenami. To, co dzieje się pomiędzy dwójką bliskich osób rozegrane jest subtelnymi nutami, pojedynczymi zdaniami, gestami i spojrzeniami. Mąż Nory okazuje się osobą nad wyraz świadomą, nie stając na przeszkodzie odnowionej znajomości żony ze szkolnym przyjacielem. Nie ma tu więc rozdzierających scen zazdrości, krzyków ani wzajemnych pretensji. Jest dużo bezradności, obaw i niepewności, ale też mnóstwo czułości i zrozumienia. To przyjaciele z dawnych lat sami muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, kim dla siebie są. Oraz określić charakter swoich uczuć i to jak potoczy się ich dalsze życie.
W opowieści najważniejsze wydaje się być jednak pytanie: „co by było, gdyby?”.
A więc – gdyby życia potoczyły się nieco inaczej, gdyby Na Young nie wyjechała z Korei, gdyby pewne zdarzenia rozegrały się w innym momencie. Czy możliwe jest kierowanie swoim losem tak, by nikogo (wraz z sobą samym) nie skrzywdzić?
Nie jest to jednak tylko opowieść o relacji pomiędzy trzema osobami. Nie mniejsze znaczenie ma tu temat wpływu emigracji na życie. Na ile porzucenie własnego kraju i kultury determinuje dalsze zdarzenia i czy bycie przybyszem z innego regionu świata musi skazywać na bycie „poza” oraz tkwienie w zawieszeniu i niedopasowaniu. Próby pogodzenia się z konsekwencjami wydarzeń z przeszłości są równie ważną częścią „Poprzedniego życia”, jak relacje międzyludzkie.
Celine Song nie do końca udaje się jednak uniknąć emocjonalnego chłodu, który chwilami bije z ekranu. Jest to o tyle zaskakujące, że film opowiada przecież o emocjach, buzujących uczuciach, poczuciu samotności, nadziejach i szansach. Jednak patrząc na minimalistyczne sceny rozgrywane przede wszystkim na poziomie słów, nie sposób do końca zaangażować się w tę historię. Nieco łatwiejsze jest to w drugiej połowie seansu. Więcej miejsca poświęcone jest wtedy mężowi Nory. Jego obecność dobrze ukazuje odmienną dynamikę bohaterów i wprowadza kontrapunkt do opowieści.
Pomimo tych mankamentów, „Poprzednie życie” pozostaje udaną, pełną nostalgii i delikatną opowieścią o tym, jak przewrotne bywa życie i jak dalece jest ono wypadkową naszych decyzji, ale też ślepego losu i zwykłego przypadku.
“Poprzednie życie”, reż. Celine Song. Film w kinach od 13 października 2023