W centralnej Portugalii próbujemy zgłębić tajemnice templariuszy
Fot. Julia Zabrodzka
Nieograniczona władza, tajemnicze symbole, wielkie bogactwo, Święty Graal – mało zjawisk w historii wzbudza takie emocje, jak dzieje templariuszy. Zakon został założony po zdobyciu Ziemi Świętej przez chrześcijan, najprawdopodobniej w 1118 lub 1119 roku. Kościół oficjalnie uznał jego istnienie dziesięć lat później, podczas synodu w Troyens. Jako siedzibę zakonnicy otrzymali meczet Al-Aksa na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie. Od stojącej wcześniej w tym miejscu Świątyni Salomona bractwo przyjęło nazwę – Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona, w skrócie templariusze. Jednym ze źródeł ich wielkiego bogactwa miał być skarb odnaleziony w podziemiach świątyni – oprócz złota ponoć znajdowały się tam Święty Graal oraz Arka Przymierza.
Nieustraszeni w boju, bajecznie bogaci (choć składający śluby indywidualnego ubóstwa), obrońcy wiary chrześcijańskiej i pielgrzymów zmierzających do Grobu Pańskiego – templariusze od zawsze byli bohaterami zbiorowej wyobraźni.
– Początkowo mieli bronić bezpieczeństwa pielgrzymów, którzy udawali się do Ziemi Świętej – opowiada Gosia Kawiak, przewodniczka po Portugalii, gdy zbliżamy się do Tomaru, siedziby zakonu. – Później ich działalność rozszerzyła się na Europę. Templariusze zaczęli także dbać o bezpieczeństwo finansów pielgrzymów. Średniowiecznemu pątnikowi wędrówka spod drzwi domu do Jerozolimy zajmowała lata. Zabierał więc cały majątek i stawał się łatwym celem dla rabusiów – tłumaczy Gosia.

A mnie dzwonią w głowie słowa brytyjskiego historyka, które usłyszałam w jakimś filmie dokumentalnym: „szlak był dosłownie usiany szkieletami”. Pielgrzymi zaczęli więc deponować bogactwa u templariuszy i pobierać od nich stosowne kwity, by potem móc swoje dobra odebrać. System ten z pewnością przyczynił się do powodzenia finansowego zakonu. Wkrótce miało się ono stać jego przekleństwem.
Jedyna taka kaplica
W Portugalii templariusze byli ważnymi sprzymierzeńcami władców chrześcijańskich w walce z Maurami, władającymi południową częścią Półwyspu Iberyjskiego. Pierwsze ziemie otrzymali już w 1128 roku. W 1159 roku król Alfons I Zdobywca nadał zakonnikom tereny w okolicach Tomaru. Wielki Mistrz portugalskiej części zakonu, Gualdim Pais, natychmiast zarządził budowę siedziby, a także systemu fortyfikacji na rzece Tag. Po odwiedzeniu klasztoru w Tomarze, będę miała okazję zobaczyć jedną z należących do niego twierdz – przepięknie położony zamek Almourol.


Póki co jednak docieramy do Tomaru. Przechodzimy przez główny plac z mozaiką w czarno-białą kratę, mijamy kościół św. Jana Chrzciciela, potem synagogę – pamiątkę po sporej niegdyś społeczności żydowskiej, a wreszcie docieramy do murów klasztornych. Prócz nich z czasów templariuszy w Tomarze zachowała się Charola – przepiękna kaplica nawiązująca formą do jerozolimskiej Bazyliki Grobu Świętego, kilka wieków później bogato udekorowana malowidłami. Jest to szesnastoboczna romańska budowla z ośmiobocznym, centralnym ołtarzem – jedyna taka w całej Portugalii!
Koniec potęgi
Na początku XIV wieku – z inicjatywy króla Francji Filipa IV Pięknego – zakon templariuszy skasowano, a Wielkiego Mistrza Jakuba de Molay spalono na stosie. Czym sobie braciszkowie zasłużyli na taki los? Oficjalnie zostali oskarżeni o herezje, czary, świętokradztwo, rozpustę i spiskowanie. Nieoficjalnie mówiło się, że ich wpływy były za duże, a majątek okazał się zbyt kuszący. Francuskich templariuszy złapano 13 października 1307 r., w piątek – i wedle jednej z teorii to właśnie z tego powodu piątek trzynastego do dziś uznajemy za dzień pechowy. Templariusze w Portugalii mieli nieco więcej szczęścia.
– Król Dionizy I musiał podporządkować się woli papieża i oficjalnie zlikwidować zakon. Ale już w 1319 roku ufundował Zakon Rycerzy Chrystusowych. To byli ci sami bracia i ta sama struktura – podkreśla przewodniczka. I dodaje, że po latach pozwolono zakonnikom powrócić do głównej siedziby.
Istniała jednak zasadnicza różnica: templariusze podlegali papieżowi, a Zakon Chrystusowy – bezpośrednio władcom Portugalii. Godność wielkiego mistrza otrzymywali zaś członkowie królewskiego rodu. Tytuł ten dzierżyli m.in. Henryk Żeglarz i Manuel I. Obaj mieli udział w tworzeniu kolonialnej potęgi Portugalii, a zamorskie wyprawy zostały symbolicznie uwiecznione w kamieniu podczas przebudowy klasztoru w Tomarze. Istnieje nawet teoria, że to właśnie mityczny skarb templariuszy posłużył do finansowania XV- i XVI-wiecznych ekspedycji.

– Nie ma na to dowodów. Miałoby to jednak sens, bo Portugalia była dosyć biednym krajem. Ale za to bezpiecznym dla templariuszy, którzy uciekali tu z pogromu we Francji – mówi Gosia. – Być może zabrali ze sobą słynne bogactwa.
Templariusze – zakon, skarb, szczury i karczochy
Z pewnością za to fortuna zbita dzięki wyprawom przysłużyła się dawnej siedzibie templariuszy. Szczególnie ważna była przebudowa za panowania Manuela I.
– Kierował nią João de Castilho, najważniejszy architekt epoki, który pracował również przy Klasztorze Hieronimitów w Lizbonie – tłumaczy przewodniczka, gdy wchodzimy do środka przez obłędny portal. – Dzięki niemu Tomar stał się wizytówką stylu manuelińskiego. W licznych zdobieniach widać chęć pokazania chwały Portugalii czasów odkryć geograficznych. W kamiennych koronkach kryje się mnóstwo odwołań do tej epoki – dodaje.
Najlepiej chyba widać je w słynnym oknie, które oglądamy z poziomu dachu, mając misterne rzeźby na wyciągnięcie ręki.
– U góry widnieje krzyż Zakonu Chrystusowego, a pod nim herb Portugalii. Globusy po bokach to sfery armilarne, czyli przyrządy nawigacyjne. Niżej są kępy wodorostów, koralowce, sznury i łańcuchy – Gosia wylicza motywy.
Po bokach rozciągają się grube liny z nanizanymi krążkami, mającymi uniemożliwiać gryzoniom przedostawanie się na statki. Całość wspiera się na barkach marynarza. Mnie wśród tych odniesień do czasów wielkich wypraw najbardziej zaskakują… karczochy.
– Zabierano je w rejsy, bo mają dużo witaminy C, więc przeciwdziałały szkorbutowi – objaśnia przewodniczka.
Woda cenna jak złoto
Gdy kamienne koronki były już gotowe, w okolicach Tomaru powstała inna wspaniała budowla. Kilka kilometrów na zachód od klasztoru, pod koniec XVI wieku wzniesiono Aqueduto dos Pegões. Budowla zaopatrywała Klasztor Chrystusowy w wodę i była nie lada wyzwaniem konstrukcyjnym. Pięćdziesiąt osiem łuków na wyższym poziomie opiera się na szesnastu położonych niżej, a całość ma około 6 kilometrów długości. Budowla prezentuje się imponująco, ale nie odnajduję w niej tajemnic, jakie obiecuje kolejny punkt programu – zamek w Almourol.

Sama podróż do niego jest przygodą. Wsiadamy do chybotliwej, kolorowej łódki, by po lekko rozfalowanym Tagu dopłynąć na wysepkę. Zamek na skale wyrastający prosto z wody wygląda jak z bajki. Jego budowę zlecił sam Gualdim Pais; w czasie rekonkwisty stanowił ważną część fortyfikacji obronnych. Strategicznie położoną wyspę zajmowali wcześniej Luzytanie, Rzymianie, Wizygoci i Maurowie. Z rąk tych ostatnich odbił ją w 1129 roku Alfons I Zdobywca, pierwszy król Portugalii. Następnie władca przekazał ją templariuszom.
Średniowieczna miłość
Wedle podań ludowych z zamku na rzece wychodziły sekretne tunele. Najdłuższy miał ciągnąć się przez aż dwanaście kilometrów. Legendy nie zdradzają niestety, do czego owe przejścia miały służyć.

Bardziej konkretna jest historia o parze nieszczęśliwych kochanków. Beatriz, która pokochała mauretańskiego chłopca pojmanego przez jej ojca, ponoć do dziś ukazuje się na zamku. Podobnie jak jej tyleż okrutny, co nieszczęśliwy ojciec, Dom Ramiro. W jednej z wersji opowieści Beatriz i ukochany zginęli właśnie z jego ręki, w innej zniknęli bez śladu, ku rozpaczy porywczego szlachcica.
Patrząc na zamek Almourol, nietrudno poddać się romantycznym wizjom. Te w XIX w. były tak silne, że zamek podrasowano, by bardziej pasował do fantazji pięknoduchów. Dodano blanki i bartyzany i w efekcie dziś budowla jest tak idealnie średniowieczna, jak to tylko możliwe. Czy to właśnie w niej ukryty jest skarb templariuszy? Kto wie? Te wszystkie tunele… Dokąd prowadzą? Jeżeli nawet nie do rozwiązania zagadki, to na pewno w głąb ludzkiej wyobraźni.
Interesuje się historią Interesuje się zakonem templariuszy W Portugali czuli się bezpiecznie i tam skryli część swojego bogactwa .Tak się składa iż zajmuje się radiestezją którą połączyłem z archeologią i teleradiestezja a tu w Portugali są dobre warunki do poszukiwań ukrytych artefaktów Pozdrawiam radiesteta