Mori E1678548759576

Z dala od świata rządzącego się logiką szybkości

Początek

Te trzy filmy festiwalu Pięć Smaków są kwintesencją spokojnego i kontemplacyjnego kina

Mori, siedlisko artysty, Shūichi Okita

Mori Siedlisko Artysty

Bohaterem filmu Shūichiego Okity jest ponad dziewięćdziesięcioletni artysta, który od 30 lat nie opuszcza swojego ogrodu, zamieniając makrokosmos w mikrokosmos. Malarz, rzadko już sięgający po pędzel, spędza dni na obserwacji najbliższej przestrzeni, powtarzając każdego dnia zestaw rytuałów osadzających go w jego otoczeniu.

Mori z obserwowania owadów i ptaków oraz kontemplacji ruchu liści czy wody czyni artystyczny akt pozwalający rozmyć granicę pomiędzy rolą oglądającego i oglądanego. Wtapia się w życie, wchodząc na niespotykany poziom bytowania. Pokazuje to scena, w której wraz z odwiedzającymi go członkami ekipy filmowej leży na ziemi, próbując dostrzec kolejność unoszenia nóżek przez maszerujące mrówki. Na bezradne protesty swoich gości – „nie widzę, za szybko się poruszają” – Mori odpowiada zawsze tak samo: “obserwuj uważniej”.

Shūichi Okita w tej nieskomplikowanej afirmacji życia unika podniosłych tonów, rozbijając powagę filmu humorem gładko przenikającym kolejne sceny. I choć niektóre rozwiązania wydają się kreślone trochę zbyt grubą kreską (np. motyw „złego” dewelopera zakłócającego życie poczciwego artysty), całość niesie jednak sporo przyjemności, tworząc, o dziwo, dość kojący obraz post-humanizmu.

24, Royston Tan

24

Na film singapurskiego reżysera Royston Tana składają się 24 sekwencje. Ich łącznikiem jest nigdy nieodzywający się dźwiękowiec nagrywający przy pomocy mikrofonu na tyczce ścieżkę poszczególnych scen. Jego obecność jest stała, ale równocześnie do jakiegoś stopnia przeźroczysta, mężczyzna bowiem nie wchodzi w żadną interakcję ze spotykanymi osobami. Co najwyżej delikatnie się uśmiecha, słuchając ich dialogów. Jest niewidzialnym obserwatorem.

Pierwsza scena jest dość mocna i zaskakująca. Dynamiczne otwarcie filmu szybko przeradza się jednak w ciąg dużo spokojniejszych obrazów, których głównym motywem staje się narastający bezruch. Wraz z dźwiękowcem przesiadujemy w pustej sali kinowej (słyszymy jednak ścieżkę dźwiękową filmu), przechadzamy się po cmentarzu, podsłuchujemy rozmowę z przygotowywanym do pogrzebu umarłym, patrzymy na trójkę podpitych przyjaciół, którzy siedzą wieczorem przy stoliku i narzekają na politykę, brak pieniędzy i kobiety. Całość okraszona jest bardzo nienachalnym humorem delikatnie przesączającym się z kolejnych scen.

W opisach tego filmu często pojawia się zdanie “medytacyjna mozaika” i być może jest to najtrafniejsze określenie. “24” jest bowiem rodzajem metafizycznej, filmowej medytacji. Uchwyconymi niemal nieruchomą kamerą codziennymi wydarzeniami, które razem tworzą coraz bardziej wciągający obraz życiowej materii.

Urzekający jest zamysł Roystona Tana, by stworzyć dzieło maksymalnie proste, pozbawione większości elementów, które uznajemy za konieczne, by móc mówić o pełnoprawnym filmie. To okrojenie pomysłu z jakiegokolwiek naddatku może budzić u widzów przyzwyczajonych do bardziej konwencjonalnej narracji, sprzeciw lub znużenie. Ostatecznie pozwala jednak na całkowite zanurzenie się w rozgrywających się przed naszymi oczami wydarzeniach. Zaskakująco refleksyjny film rodzi pytania o sens życia. Ale jest też opowieścią o sztuce patrzenia i słuchania świata.

Wiosenny pobrzask, Fumito Fujikawa

Wiosenny Pobrzask

Film Fujikawy pokazuje, że powolna narracja i szczątkowa akcja nie zawsze są przynależne dziełom relaksującym i kojącym. Oparty na bardzo minimalistycznych środkach Wiosenny pobrzask jest dość przygnębiającym obrazem rozpadającej się rodziny i gaśnięcia więzów międzyludzkich.

Zaczyna się od pozornie niewinnej sceny, podczas której widzimy rodziców przygotowujących się z kilkuletnim synem i malutką córeczką do wycieczki. Szybko okazuje się jednak, że nie będzie to wspólna podróż, lecz początek separacji małżonków.

Fumito Fujikawa wcześniej był dokumentalistą i jego doświadczenie da się zauważyć również w tym filmie. W dużym stopniu wykorzystane są w nim rozwiązania formalne typowe właśnie dla dokumentu (główni bohaterowie są zresztą w rzeczywistości rodziną). I to być może też z tej formy wziął się bardzo oszczędny sposób opowiadania o dramatycznych wydarzeniach. Nie ma tu żadnej sensacji, nagłych zwrotów akcji, dynamiki. Nie ma nawet kłótni czy wzajemnych pretensji. Cały proces rozpadu rodziny kryje się w intymnych szczegółach, które Fujikawa rejestruje z pewnego rodzaju czułością. Przypatruje się gestom, zagubionym spojrzeniom, przysłuchuje się zawieszonym w powietrzu słowom. Rozpad świata bohaterów odbywa się w ciszy i niedosłowności.

Fujikawa poprzez wycofany i nienachalny styl pozostawia wiele przestrzeni widzowi, który z podsuniętych mu elementów może stworzyć własną opowieść. I jest to ogromna zaleta tego filmu, być może jednego z ciekawszych na tegorocznym festiwalu Pięć Smaków.

Filmy można obejrzeć do 4 grudnia w ramach 16. Azjatyckiego Festiwalu Filmowego Pięć Smaków

T

Travel Magazine

Travel Magazine to kreatywny i kulturalny magazyn o świecie. Podróżowanie jest jedną z form opowiadania.

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

To też ciekawe